Wiosenna pogoda za oknem. Słońce ładuje biologiczne baterie. Jedni skarżą się na zmęczenie innych zaś pogoda taka napędza do działania. Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy. Wykorzystałam więc piękną pogodę na malowanie.
Tym razem na tapetę wzięłam spiżarkę. Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem pomalowania jej. Pomieszczenie to jest małe, znajduje się w niej jednak tyle "drobnych rzeczy", że zwlekałam z tym aż do teraz.
Odświeżenie jej było też jednym z moich noworocznych postanowień. Cieszę się, że udało mi się je zrealizować.
Praca nad spiżarnią uświadomiła mi jak wiele zależy od odpowiedniego ustawienia. W myśl mojej zasady- nie ma sprzątania bez przemeblowania i tym razem musiałam poprzestawiać szafki. Dodatkowo namówiłam Męża na dwie dodatkowe półki pod sufitem na rzeczy, z których na co dzień nie korzystamy. Wygospodarowałam przez to więcej miejsca i przestrzeni dzięki czemu zmieściła się również mała zamrażarka. Jakiś czas temu wpadła mi w ręce folia okleinowa. Eksperymentowałam nią w garderobie (za niedługo pojawi się o niej wpis), tymczasem okleiłam nią stolik i wspomnianą zamrażarkę. Zapraszam do obejrzenia fotograficznej relacji z wykonanych prac.
Przed zmianą:
W trakcie prac:
Z trzech regałów zostały dwa, za to z większą ilością półek. Efekt po:
Zmiany "przed" i "po":
Na koniec- przy temacie porządków metamorfoza frytkownicy "bez wysiłku":
Środek czyszczący, którym należy spryskać brudną powierzchnię, odczekać i przetrzeć szmatką. Bez większego wysiłku- czyli coś, co lubię. Efekt przeszedł moje oczekiwania. Dodam, że specyfik nie jest znany z reklam, jest wydajny, ma litrową butelkę i nie kosztuje więcej niż 10 zł. Co to takiego? Zapraszam do kolejnego wpisu o styczniowych odkryciach.
Dziękuję za odwiedziny.
Pozdrawiam serdecznie :-D