niedziela, 28 stycznia 2018

"Wiosenne porządki"




Wiosenna pogoda za oknem. Słońce ładuje biologiczne baterie. Jedni skarżą się na zmęczenie innych zaś pogoda taka  napędza do działania. Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy. Wykorzystałam więc piękną pogodę na malowanie.
Tym razem na tapetę wzięłam spiżarkę. Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem pomalowania jej. Pomieszczenie to jest małe, znajduje się w niej jednak tyle "drobnych rzeczy", że zwlekałam z tym aż do teraz.
Odświeżenie jej było też jednym z moich noworocznych postanowień. Cieszę się, że udało mi się je zrealizować.
Praca nad spiżarnią uświadomiła mi jak wiele zależy od odpowiedniego ustawienia. W myśl mojej zasady- nie ma  sprzątania bez przemeblowania i tym razem musiałam poprzestawiać szafki. Dodatkowo namówiłam Męża na dwie dodatkowe półki pod sufitem na rzeczy, z których na co dzień nie korzystamy. Wygospodarowałam przez to więcej miejsca i przestrzeni dzięki czemu zmieściła się również mała zamrażarka. Jakiś czas temu wpadła mi w ręce folia okleinowa. Eksperymentowałam nią w garderobie (za niedługo pojawi się o niej wpis), tymczasem okleiłam nią stolik i wspomnianą zamrażarkę. Zapraszam do obejrzenia fotograficznej relacji z wykonanych prac.

Przed zmianą:


W trakcie prac: 




Z trzech regałów zostały dwa, za to z większą ilością półek. Efekt po:



 







Zmiany "przed" i "po":








Na koniec- przy temacie porządków metamorfoza frytkownicy "bez wysiłku":


Środek czyszczący, którym należy spryskać brudną powierzchnię, odczekać i przetrzeć szmatką. Bez większego wysiłku- czyli coś, co lubię. Efekt przeszedł moje oczekiwania. Dodam, że specyfik nie jest znany z reklam, jest wydajny, ma litrową butelkę i  nie kosztuje więcej niż 10 zł. Co to takiego? Zapraszam do kolejnego wpisu o styczniowych odkryciach.

Dziękuję za odwiedziny.
Pozdrawiam serdecznie :-D







środa, 10 stycznia 2018

Zanim wybiła północ




Kulig w dniu Sylwestra??? To jest myśl.
Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, bo zmęczenie, zapach dymu, brak czasu, zimno... Nic bardziej mylnego. O 11.00 rozpoczął się kulig, ok. 15.00 byliśmy już w domu. Przejażdżka  konno leśnymi drogami w ostatni dzień roku to znakomity pomysł. Polecam wszystkim. Wspaniała okazja, by naładować swoje biologiczne baterie. Świeże powietrze, Matka Natura, ognisko z kiełbaskami, termosy wypełnione po brzegi, śnieg- zabawa na całego. 
A na bal zdążyliśmy się przygotować. Córcia została z Babcią i Dziadziem więc rodzice mogli szaleć do białego rana. To była szampańska impreza. Jeszcze raz dziękuję Tym, którzy wszystko zorganizowali.






To mój pierwszy wpis w Nowym Roku, dlatego pragnę życzyć Wszystkim, którzy czasami tu zaglądają aby 2018 r. upływał Wam w zdrowiu, szczęściu, pomyślności i aby spełniły się Wasze najskrytsze marzenia!!!
Pozdrawiam serdecznie :-)